Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 18 listopada 2008



Chciałbym w lesie, w ostępach dzikiego błędowia,
Mieć chałupę plecionkę z chrustu i sitowia,
Zawieszoną wysoko w zagłębiach konarów
Nad otchłanią jam rysich i wężowych jarów.
Tam na mchu, kołysany obłędną wichurą,
Chciałbym pieścić dziewczynę obcą i ponurą,
Głaskać piersi ze świeżą od mych zębów raną
I całować twarz, ustom jako łup podaną
I słyszeć, jak dokoła grzechu mej pieszczoty
Pląsa burza skuszona i mdleje grom złoty,
I zwierz ryczy, ciał naszych przywabiony wonią,
Ciał górnych, wniebowziętych, co od ziemi stronią
I chciałbym przez przygodny wśród gałęzi przezior
Patrzeć, pieszcząc, w noc w gwiazdy i w błyskania jezior

I za boga brać wszelkie lśniwo u błękitu,
I na piersi dziewczęcej doczekać się świtu,
A słońce witać krzykiem i wrzaskiem i wyciem,
Żyć na oślep, nie wiedząc, że to się zwie życiem
I pewnej nocy przez sen zaśmiać się w twarz niebu
I nie znając pokuty, modlitw ni pogrzebu,
Jak owoc, co się paszczy żarłocznej spodziewa,
Z łoskotem i łomotem w mrok śmierci spaść z drzewa!

Bolesław Leśmian

z dedykacją...
Wiersz dla Mężczyzny o Dzikim Sercu

2 komentarze:

renezja pisze...

Fajne marzenie.....
Też bym tak chciała, dlaczego nie?
Tylko tą zimną kobietę podmieniłabym na fajnego i nienasyconego gbura:)))

Bartłomiej Bałaban pisze...

Nienasyconego czym?