Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 grudnia 2010

Do moich kolegów ateistów

Budujemy teorie ewolucji, powstania wszechświata, istnienia nas na Ziemi.
"Rozkładając" a może "rozkonstruowując" i s t n i e n i e na czynniki pierwsze dochodzimy do pytania skąd się wzięły te czynniki pierwsze? Skąd powstał pierwiastek, atom?

Ja tego nie wiem - dla mnie samo stworzenie jest kwestią wiary.
Dla Was już pojawienie się pierwszych cząsteczek nawet nie z powietrza tylko z niczego, może nawet nie z próżni - jest nauką.

Bardzo szanuję ateistów, bo zaprzeczając istnienia Boga pod jakąkolwiek (wytłumaczalną bądź nawet tą alegoryczną) postacią - jest czymś naprawdę niezwykłym.

Kiedyś odwiedziłem prosectorium. Oglądałem rzędy oprawionych ciał, narządy posegregowane w stosy, po sekcjach ułożone na stołach.
Nie sprawiło to na mnie większego wrażenia, ot zwykłe ciała. Ale czegoś w nich brakowało. Brakowało iskry, która by je podniosła do życia, brakowało pneumy.

To doświadczenie pobudziło moją kulejącą wiarę. Poczułem iż bez niej moje życie nie ma jakiegokolwiek sensu.
Życie dla śmierci stało się dla mnie śmiercią a nie życiem.

Mój ojciec umierając uśmiechnął się i powiedział; "wszystko się wkrótce okaże". Wierzył ale czekał na to najcięższe i największe doświadczenie. Tak, wiem że wszystko się wtedy okaże.

Tymczasem jeżeli nie wierzycie może "wejdźcie" w zakład Pascala.
Choć sam pewnie jest spłyceniem wiary bo przecież...

Gołąb, trójkąt, oko?
To tylko gołąb, trójkąt, oko.
Nic więcej.