Film w TV w porze najwyższej oglądalności. Prawdziwa cudowna szmira. Oglądam tą tragedię jednym okiem i słucham jednym uchem - bo muszę. Rozterki panny po 30tce.
Po-krótce.
Ona zakochała się w nadzwyczaj przystojnym 30latku o ciele jak z rzeźby Michała Anioła a twarzy nie skażonej myśleniem, tatuaż - smok na łopatce. Jego zawód - oczywiście prawnik. Ale nie byle jaki. "Wzięty prawnik, najlepszej kancelarii adwokackiej". Oczywiście przy tym wszystkim skromny, szarmancki i z duszą artysty. Oczywiście nie byle jakiego artysty - gra na fortepianie z rozmarzoną twarzą. Chłopię ma jednak życiowy problem. Chce tylko poświęcić się muzyce (gdyż gra cudnie), panie przy stolikach w wytwornej knajpie mdleją gdy słyszą balsamiczne dźwięki lejące się z fortepianu, natomiast a koledzy (cały tłum) mówią - nie marnuj swojego talentu, jesteś extra, wydaj płytę! Ona (ta zakochana) mówi mu mniej więcej; "Oh, jakie mam szczęście, że jesteśmy razem; wiem jaką jesteś świetną partią! Każda kobieta o Tobie marzy"(tak słodzi, że mnie już zbiera na wymioty).
Dalej w rozmowie dwie koleżanki podsumowują; "mężczyzna, który w wieku 35 lat nie pracuje na ważnym stanowisku i nie zarabia kupy kasy jest nikim i trzeba go rzucić!"
Filmidło ciągnie się jak kluch z olejem i robi się coraz gorzej.
Błagam w myślach, żeby się już skończyło, a żona podgłaśnia TV. Jęczę jak na torturach świętej inkwizycji (chociaż tam było by ciekawiej). "Akcja leci dalej". Ona w towarzystwie kogoś tam ogląda przeszłość i przyszłość. Widzi jak jej ukochany w dzień Walentynek gra w wytwornej restauracji, cud miód piosenkę - tylko dla niej a inne panie ponownie ściskają nogi z zachwytu i zazdrości.
Film zmierza nieuchronnie do końca. Pokazują jej grób (w przyszłości), ona stoi nad nim i płacze "jak mogłam umrzeć!" - ja zaś cieszę się że to już koniec - ale nie! Jeszcze z 15 minut mordęgi! Oglądając swoją przyszłość, którą wie, że źle pokierowała - już w teraźniejszości rezygnuje ze ślubu ze swoim super wziętym prawnikomuzykiem mówiąc w kościele, że naprawdę go kocha dlatego się nie pobiorą - scena gdzie oczywiście wszyscy biją im brawo a oni są przeszczęśliwi.
Nie wiem jak dosiedziałem do końca rejestrując to jednak pi razy drzwi.
Pytanie: jeżeli kobiety w taki sposób idealizują mężczyzn, takich pragną i pożądają to rozpacz mnie ogarnia. Wiem, że wiele zaraz zacznie zaprzeczać, lecz dla mnie to fakt.
Bo,
facet ma:
1. Super zarabiać co przekłada się, że nie szczędzi na nią grosza.
2. Świetnie wyglądać.
3. Słuchać z zaciekawieniem co dzień o rozterkach partnerki.
4. Oczywiście mieć zainteresowanie (najlepiej malarz lub świetny muzyk). To zainteresowanie przekierowuje (rzecz jasna!) na swoją kobietę! I tak muzyk tworzy dla niej wspaniałą piosenkę! Co tam piosenkę - on tworzy epokowe dzieło - ale takie romantyczne... jednocześnie. Malarz - po mistrzowsku ją uwiecznia w swoim obrazie. Musi to być koniecznie wspaniały akt lub portret!
5. Facet dba o rodzinę, w sposób czuły a jednocześnie męski. Ma dwudniowy zarost, pachnie dobrą (drogą) wodą kolońską i nosi białe rzeczy, oczywiście wełniane sweterki.
6. Jej, zapomniałem - w filmie było, że mężczyzna nie liczy się jeżeli nie ma super samochodu! Więc dokładamy niezłą furę!
7. Co jeszcze?? Może ktoś wie?
Podsumowując. Jestem nieudacznikiem.
Ale, ale a męski ideał kobiety?
To;
1. Zgrabna piękna i powabna.
2. Małomówna.
3. Skromna.
4. Wyrozumiała.
5. Oczywiście dobrze się ubiera (ale bez przesady - nie jak Alexis z Dynastii ale tak aby podkreślić swoje zaczepiające oko kształty), zadbana.
6. Dba o dom, rodzinę i swojego mężczyznę!
7. Nikt inny poza nim się dla niej liczy.
8. Śmieje się z jego dowcipów.
9. Inteligentna (odpowiednio)
10. Co jeszcze???
Reasumując: wydaje się, że mężczyźni są tak samo puści i tępi w swoich fantazjach na temat partnerów jak kobiety. Jedno jest in plus dla nas. Nie robimy takich ojezutragiczniekoszmarniedennychdebilnych filmów!
UFfff...
ale mi nie ulżyło.
Po-krótce.
Ona zakochała się w nadzwyczaj przystojnym 30latku o ciele jak z rzeźby Michała Anioła a twarzy nie skażonej myśleniem, tatuaż - smok na łopatce. Jego zawód - oczywiście prawnik. Ale nie byle jaki. "Wzięty prawnik, najlepszej kancelarii adwokackiej". Oczywiście przy tym wszystkim skromny, szarmancki i z duszą artysty. Oczywiście nie byle jakiego artysty - gra na fortepianie z rozmarzoną twarzą. Chłopię ma jednak życiowy problem. Chce tylko poświęcić się muzyce (gdyż gra cudnie), panie przy stolikach w wytwornej knajpie mdleją gdy słyszą balsamiczne dźwięki lejące się z fortepianu, natomiast a koledzy (cały tłum) mówią - nie marnuj swojego talentu, jesteś extra, wydaj płytę! Ona (ta zakochana) mówi mu mniej więcej; "Oh, jakie mam szczęście, że jesteśmy razem; wiem jaką jesteś świetną partią! Każda kobieta o Tobie marzy"(tak słodzi, że mnie już zbiera na wymioty).
Dalej w rozmowie dwie koleżanki podsumowują; "mężczyzna, który w wieku 35 lat nie pracuje na ważnym stanowisku i nie zarabia kupy kasy jest nikim i trzeba go rzucić!"
Filmidło ciągnie się jak kluch z olejem i robi się coraz gorzej.
Błagam w myślach, żeby się już skończyło, a żona podgłaśnia TV. Jęczę jak na torturach świętej inkwizycji (chociaż tam było by ciekawiej). "Akcja leci dalej". Ona w towarzystwie kogoś tam ogląda przeszłość i przyszłość. Widzi jak jej ukochany w dzień Walentynek gra w wytwornej restauracji, cud miód piosenkę - tylko dla niej a inne panie ponownie ściskają nogi z zachwytu i zazdrości.
Film zmierza nieuchronnie do końca. Pokazują jej grób (w przyszłości), ona stoi nad nim i płacze "jak mogłam umrzeć!" - ja zaś cieszę się że to już koniec - ale nie! Jeszcze z 15 minut mordęgi! Oglądając swoją przyszłość, którą wie, że źle pokierowała - już w teraźniejszości rezygnuje ze ślubu ze swoim super wziętym prawnikomuzykiem mówiąc w kościele, że naprawdę go kocha dlatego się nie pobiorą - scena gdzie oczywiście wszyscy biją im brawo a oni są przeszczęśliwi.
Nie wiem jak dosiedziałem do końca rejestrując to jednak pi razy drzwi.
Pytanie: jeżeli kobiety w taki sposób idealizują mężczyzn, takich pragną i pożądają to rozpacz mnie ogarnia. Wiem, że wiele zaraz zacznie zaprzeczać, lecz dla mnie to fakt.
Bo,
facet ma:
1. Super zarabiać co przekłada się, że nie szczędzi na nią grosza.
2. Świetnie wyglądać.
3. Słuchać z zaciekawieniem co dzień o rozterkach partnerki.
4. Oczywiście mieć zainteresowanie (najlepiej malarz lub świetny muzyk). To zainteresowanie przekierowuje (rzecz jasna!) na swoją kobietę! I tak muzyk tworzy dla niej wspaniałą piosenkę! Co tam piosenkę - on tworzy epokowe dzieło - ale takie romantyczne... jednocześnie. Malarz - po mistrzowsku ją uwiecznia w swoim obrazie. Musi to być koniecznie wspaniały akt lub portret!
5. Facet dba o rodzinę, w sposób czuły a jednocześnie męski. Ma dwudniowy zarost, pachnie dobrą (drogą) wodą kolońską i nosi białe rzeczy, oczywiście wełniane sweterki.
6. Jej, zapomniałem - w filmie było, że mężczyzna nie liczy się jeżeli nie ma super samochodu! Więc dokładamy niezłą furę!
7. Co jeszcze?? Może ktoś wie?
Podsumowując. Jestem nieudacznikiem.
Ale, ale a męski ideał kobiety?
To;
1. Zgrabna piękna i powabna.
2. Małomówna.
3. Skromna.
4. Wyrozumiała.
5. Oczywiście dobrze się ubiera (ale bez przesady - nie jak Alexis z Dynastii ale tak aby podkreślić swoje zaczepiające oko kształty), zadbana.
6. Dba o dom, rodzinę i swojego mężczyznę!
7. Nikt inny poza nim się dla niej liczy.
8. Śmieje się z jego dowcipów.
9. Inteligentna (odpowiednio)
10. Co jeszcze???
Reasumując: wydaje się, że mężczyźni są tak samo puści i tępi w swoich fantazjach na temat partnerów jak kobiety. Jedno jest in plus dla nas. Nie robimy takich ojezutragiczniekoszmarniedennychdebilnych filmów!
UFfff...
ale mi nie ulżyło.
2 komentarze:
Bartusiu! W tych punktach... To jakbyś mnie opisał żywcem! No ok, nie mam fury wypas...
Prześlij komentarz