spoglądam za nią;
uczesaną,
rozczochraną,
pewnie szczęśliwą,
tą-nie-tą samą.
Dla niej zostałem
chyba cieniem
- niebytem
może nieistnieniem.
To za daleko
To zbyt blisko
na wyciągnięcie dłoni
do jej twarzy.
Po co więc?
dla nic
dla nie
bo
się nie zdarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz