Jeżeli tak mało
Cię obchodzę,
dlaczego
kierujesz spojrzenia
we mnie,
- w Ogień?
Dlaczego chłoniesz
tego, co przez
swoje istnienie
pali i niszczy?
Przeklęto go
przed tysiącami.
Stał się przez to
prostym,
nieskomplikowanym.
A wszystko
wbrew jego naturze
- być może.
Tak chciałby
spokojnym i drżącym,
być
lamp cieniem
na dworze.
Nic z tego,
więc spala
sam swoje
pragnienia
płomieniem.
A ona,
spokojna, szemrząca
strumieniem.
Lecz niejednaka!
Bo wzbiera i burzy,
uderza i rzuca,
- jak morze.
A gdy staną
przed sobą,
na swojej drodze
uchwycą się w chwilę
w szprzeczności złączeni;
on w pół talii
ją nagnie,
a ona go porwie
i każde z nich skona.
On diabeł,
Ona błogosławiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz