Tolerancja, stała się mieczem obosiecznym, bo oto doprowadziła do sytuacji, w której dotyczy mniejszości - większość została jej zakładnikiem. Oto okazuje się, że w dzisiejszych czasach nie powinniśmy posiadać zdania ocennego, będącego w zgodzie z naszym sumieniem. Sądy kategoryczne stały się niewygodne, więc przestaliśmy ich używać bojąc się wyrazić własne zdanie aby kogokolwiek i jakkolwiek nie urazić. Z biegiem (niewielu) lat straciły na pozytywnym znaczeniu, a wręcz stały się niestosowne. Doprowadziło to do tego, że w przestrzeni publicznej podczas świąt Bożego Narodzenia nie można ustawić choinki bo możemy tym kogoś obrazić. I oto stał się cud! Gdzieś w Anglii w obronie zielonego drzewka staną żydowski rabin, który oświadczył, że zupełnie mu ono nie przeszkadza, w czasie gdy "politycznie poprawne" władze zdecydowały się takowe usunąć. Więcej. Powiedział, że podtrzymywanie korzeni jest dzisiaj bardzo ważne. Nikt z chrześcijan nie oczekiwał takiego sojusznika. Ale zyskał wiele w czasach gdy zabrakło autorytetu.
A nam, być może brakuje prostej konsekwencji, która przez wieki towarzyszyła naszym przodkom. Zastępuje ją bylejakość i brak wzorców, szarość zamiast czerni i bieli. Nie wiem, czy nasze dzieci spojrzą kiedyś z szacunkiem za siebie, na nas, na ten byle jaki testament naszego pokolenia.
Chyba, że znów stanie się cud.
1 komentarz:
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie mamy własnego zdania, które boimy się przedstawić. Być może należę do tej mniejszości, która, wychowując się w innych niż obecne realiach, jeszcze nie zatraciła tej zdolności i, że obracam się wśród ludzi, którzy myślą podobnie jak ja. To mniejszość, której sposób na życie nie odpowiada tzw. ogółowi. Czy przez tę inność jestem odrzucana przez ten ogół, g… mnie obchodzi! Odcinam się od tych, którzy muszą łaskotać cudze ego, bo takie są teraz społeczne. normy Jednakże obserwuję ludzi, którym wygodniej jest przytaknąć owemu ogółowi w obawie przed ośmieszeniem i społecznym ukamienowaniem – być może nie umieją żyć zgodnie z własnymi kanonami, ponieważ ich wzorce do naśladowania to tabloidy i media, nie czytają książek, robią kariery o wąskich specjalizacjach, chcą być najlepsi metodą „po trupach”, boją się alienacji w swoim środowisku – egzystują pod presją oczekiwań.
Ten przykład z choinką i rabinem dowodzi tego, że można, niezależnie od wiary czy innych osobistych przekonań wyrażać publicznie swoje zdanie bez względu na to, jaki przyniesie to skutek.
Cudów nie ma, sami tworzymy naszą rzeczywistość i nasze dzieci też będą miały wybór - albo popłynąć z falą albo pod prąd. Oby wybrały rozsądny kierunek.
Prześlij komentarz